
Uzdrowienie czy sugestia? c.d.n.
Widzę, że sporo osób przeczytało mój wcześniejszy wpis. Chciałem dodać jeszcze jedną dość ważną sprawę.
Dziś jedna z licealistek podczas dnia skupienia, które miałem przyjemność prowadzić stwierdziła, że chciała kiedyś iść na taką mszę, ale zupełnie nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi, zresztą sama stwierdziła, że trochę się boi.
Trudno powiedzieć z czego wynika lęk…? Może ze strachu, że podczas takiej mszy, czy modlitwy coś zacznie się dziać, czego człowiek nie będzie w stanie skontrolować. A może, mamy wiele do ukrycia, a pojednanie z Bogiem wymaga zmiany, łącznie z tym, że trzeba będzie Mu wszystkie sprawy powierzyć – ale mniejsza o to, niech każdy to rozezna w swoim sercu. Chciałem zwrócić uwagę na dwie – inne – bardzo ważne kwestie.
Po pierwsze, warto rzeczywiście wcześniej przygotować się na taką modlitwę. Chodzi bardziej o to, aby nie potraktować jej zbyt powierzchownie. Osoby, które takiego przygotowania nie robią mogą źle zrozumieć lub przeżyć to spotkanie. Można wtedy popaść w dwie skrajności – albo, przyjdzie się z ciekawości, szukając sensacji – albo człowiek wyjdzie z posmakiem lęku i strachu. To wynika właśnie z tego, że nikt wcześniej nie przygotował daną osobę – na tak wydawałoby się inne, a zarazem – normalne spotkanie z Chrystusem. Przecież nie ma tam nic innego – jak Msza, adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa kapłana nad człowiekiem. To są zwykłe gesty i obrzędy – niby nic nadzwyczajnego… No chyba, że rzeczywiście każde przyjście do kościoła na Eucharystię jest wydarzeniem nadzwyczajnym. I może o to chodzi, że kiedy idziemy w tygodniu na mszę, to traktujemy ją jako – zwyczajne doświadczenie, a jeśli idziemy raz w miesiącu mówiąc, że to msza z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie – wtedy traktujemy ją jako coś nadzwyczajnego. A przecież działa podczas każdej Eucharystii ten sam Bóg! Warto zwrócić więc uwagę, na to, czy doświadczam mocy Bożej – tylko ten raz w miesiącu, czy za każdym razem podczas Mszy Świętej.
Druga fundamentalna sprawa – to ta, że owocem modlitwy kapłana nad człowiekiem nie ma być sam spoczynek. Niektórzy owo doświadczenie, traktują jako cel tego spotkania. Jest to błędne myślenie. Owocem owej modlitwy – ma być NAWRÓCENIE!!! Jeśli nawet ktoś doświadczył – spoczynku – to jeśli nie ma w nim żadnej zmiany (nawrócenia) – to formalnie owa modlitwa nic nie wniosła. Może oprócz tego, że komuś błogo się leżało na posadzce kościoła. Dlatego proszę was, którzy czytacie ten wpis – abyście odpowiednio dojrzewali do doświadczenia daru Ducha Świętego, który może wszystko w człowieku zmienić, jeśli ten będzie gotowy na przyjęcie Go, a nie żadnych innych „cudownościach”.
chciałam się zapytać dlaczego mój post został usunięty? Pozdrawiam
Przepraszam drogie panie za usunięcie waszych komentarzy – ale zauważyłem, że wasze rozważania nie dotyczą konkretnie mojego wpisu. Komentarze przeszły na inny tor – i powiem szczerze jest mi przykro że wszystkie panie wdały się w jakiś dziwny dialog, któremu jestem przeciwny. Zwracam się więc do wszystkich pań – nie wyłączając nikogo, aby pomyślały nad swoimi wpisami. Jeśli to nie pomoże to proszę poszukać specjalistów od takich problemów. Myślę, że ja do nich nie należę. Proszę również o to, aby najpierw wszystkie wpisy przemyśleć. Ten blog jest stworzony po, to aby zastanowić się nad pewnymi kwestiami duchowymi. Jeśli dalsze wasze komentarze będą się pojawiały, jestem gotowy zlikwidować ów blog. Prosiłbym więc swoich komentarzy już więcej nie umieszczać. To dotyczy wszystkich pań. Wiem, że wszystkie możecie poczuć się urażone, bo przecież mamy wolność słowa – za co z góry przepraszam, ale nie życzę sobie dyskusji, które nic poza złem nie wnoszą. Dziękuję za wyrozumiałość i jeszcze raz przepraszam za moją decyzję – ale doszedłem do wniosku, że tak będzie lepiej i zdrowiej dla nas wszystkich.