
I spoczął Duch Święty…
„…Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.” Mk 5, 21-34. W czwartek miałem adorację w naszym kościele – co tydzień prowadzę ją z młodzieżą ze wspólnoty akademickiej. Podczas modlitwy – przypomniał mi się wyżej zacytowany fragment z ewangelii według św. Marka. Pomyślałem sobie – może dziś wyjątkowo podczas indywidualnego błogosławieństwa dać możliwość dotknięcia monstrancji, w której znajduje się Najświętszy Sakrament. Kobieta dotknęła się płaszcza i została uzdrowiona… Może, ktoś doświadczy przez to szczególnej łaski. Skoro taka myśl się pojawiła – w sumie znikąd – pomyślałem, może Duch Święty tego chce? Nie wiem czy, ktoś doświadczył jakiegoś uzdrowienia, podczas tej adoracji – ale ktoś podziękował mi szczególnie za tę adorację, która w wyjątkowy sposób rozjaśniła umysł i wniosła w serce pokój. Ale doświadczyłem też czegoś innego. Kiedy do błogosławieństwa dochodziły dwie ostatnie osoby w swoim wnętrzu pomyślałem, jeśli chcesz, aby ktoś doświadczył spoczynku w Duchu Świętym, to niech tak będzie. I nagle ostatnia osoba, która podeszła do błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem – dotykając Go upadła. Później ktoś mnie zapytał – czy w to wierzę… czemu mam nie wierzyć. Czy wszystko muszę brać na rozum… Dla mnie każde takie doświadczenie to wielka łaska… Jak ktoś chce wierzyć niech wierzy… – a jak ktoś nie chce to niech nie wierzy… Może właśnie w takich chwilach brak wiary, to minięcie się z łaską uzdrowienia, mnie takie momenty zawsze budują, a dzięki temu tam gdzie byłem słaby – staję się silny – i to już jest cud przemiany. Może to ja byłem tym, który jak ta kobieta, dotknął Chrystusa, z którego wypłynęła moc…
Poniekąd czytałam ten tekst z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony zazdrość, bo zazdrościłam tamtym adorującym takiego błogosławieństwa a z drugiej strony smutek, że mnie kiedyś takiego błogosławieństwa odmówił pewien ksiądz. Kilka lat temu Duch Święty natchnął mnie poprzez właśnie ten fragment ewangelii , że takie dotknięcie Pana Jezusa jest w stanie mnie uzdrowić z mojej choroby. Chodziłam z tym pragnieniem kilka dni aż wreszcie zdobyłam się na odwagę i powiedziałam o tym Księdzu. W odpowiedzi usłyszałam, że to nie jest tak że każdy może sobie dotykać monstrancji.
Naprawdę szczęściem było niesamowitym i wielki jest dla mnie podziw, że nie zlekceważył Ksiądz tego natchnienia Ducha Świętego i pozwolił dotykać płaszcza.. uzdrowienie na pewno było, bo zawsze jest!
Pewnie mało kto się zdziwi, że po przeczytaniu tego artykułu zaczęłam się śmiać. Dlaczego? Już wyjaśniam..
Czwartkowa adoracja rzeczywiście była wyjątkowa. Właśnie na samym jej początku przypomniał mi się podany przez księdza fragment z Pisma Świętego (Mk 5, 21-34). Tak sobie myślałam patrząc na Najświętszy Sakrament: „Jak bym chciała być ową kobietą, która miała możliwość dotknięcia chociaż Twojego płaszcza. Wierzę, że i mnie mógłbyś uzdrowić..”
Teraz wiem, że jeżeli ktoś czegoś bardzo pragnie, kiedy się modli o to, mając zawsze nadzieję w swoim sercu.. Wcześniej czy później to dostanie. O ile „to coś” jest mu na prawdę potrzebne do tego, aby jego wiara stała się głębsza i mocniejsza.
Ostatnio sama się zastanawiam, co Duch Święty mógłby chcieć na przykład ode mnie, jakie rzeczy mógłby zrobić ze mną, itd. Ja jedynie co mogę zrobić – i tym samym do czego mogłabym zachęcić innych – to otworzyć się na jego działanie. Pozwolić, aby moje serce było Nim zawsze napełnione. Nie bać się (bo strach nie pochodzi od Boga), ale pozwolić Mu działać w moim życiu. Nie zwracać uwagi na ludzi będących dookoła mnie i na to, co o mnie pomyślą i za jakiego wariata będą mnie odbierali, bo ludzie zawsze gadać będą..
Duchu Święty działaj i wlewaj tyle ile masz i co masz do mojego serducha 🙂