
Co ten papież jeszcze nie wymyśli!?
Ostatnio wśród moich studentów – wywiązała się dyskusja – czy ten ostatni filmik z papieżem i przedstawicielami innych religii nie był zbyt postępowy i czy nie zacierał pewnych granic prawdziwości przepowiadania? Czy Kościół zbyt łatwo nie odchodzi od tradycji i ile ma to jeszcze wspólnego z nauczaniem Jezusa!?
Może rzeczywiście – jeśli pewne treści wyrywa się z kontekstu, lub nie są dość klarownie przedstawione mogą przynosić mylne wnioski. Każdy kto właściwie zinterpretuje ten film – powinien zrozumieć, że dialog międzyreligijny czy ewentualnie ekumenizm między poszczególnymi wyznaniami – nie ma na celu zrównania Chrystusa z kimkolwiek. Kościół nie zmienia zdania, że zbawienie przychodzi tylko przez Niego. Raczej w tych wszystkich próbach dialogu i ekumenizmu szukamy elementów stycznych, na płaszczyźnie których możemy współtworzyć społeczeństwo. Warto poczytać sobie o tym w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
Przenikanie się kultur – albo będzie doprowadzało do szukania różnic i konfliktów na ich punkcie, lub szukania wspólnych cech i budowania na nich jakiś fundamentów wspólnego życia. Zresztą nie trzeba daleko szukać – kiedy owe różnice wyciągane na wierzch – doprowadzają do ludzkich tragedii – przykładem tego są choćby wszelkiego rodzaju działania terrorystyczne. Sądzę, że papież chce pokazać przez te gesty, że pomimo różnic – możemy szukać wzajemnego szacunku. Zresztą to też robią niektórzy przedstawiciele innych religii. Niestety człowiek jest ułomny, a zło bardzo krzykliwe – dlatego nawet jeśli pojawiają się jakiekolwiek gesty życzliwości, to i tak znajdziemy we wszystkim jakieś – ALE… Dlatego zamiast wspólnych płaszczyzn, które mogą nieść pokój – będziemy wyszukiwać różnice i nieprawidłowości, które doprowadzą do niechęci. Dlatego nienawiść rodzić się może w różnych grupach etnicznych, rasowych, religijnych, politycznych etc.
Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest dla mnie to – że pod płaszczem bronienia przejrzystości wiary i tradycji Kościoła, może pojawić się coś bardziej groźnego. Ostatnio dość dużo słyszę o tym, aby dbać o jasność przekazu wiary, aby nic się w tej materii nie rozmydlało. Poniekąd, jestem całym sercem – za. Nie lubię udziwnień na liturgii, a szczególnie w wielu sytuacjach jakiejś bezmyślnej samowolki. To wszystko doprowadza do przeciwstawiania sobie Kościoła przedsoborowego z posoborowym. Wszystkie akcje, które pokazują różnicę Kościoła przedsoborowego i posoborowego biorę pod uwagę. Szukam w tym wszystkim jakiś racji. Są ludzie, którzy kochają liturgię trydencką i są tacy, którzy wolą tę obecną – posoborową. Szanuję jednych i drugich. Każdy pewnie ma swoje racje. Natomiast – nie mogę zrozumieć – że na tle takich wszystkich dyskusji można być bardzo konserwatywnym, a w życiu osobistym już – nie.
Chodzi o to, że największym zagrożeniem dla rozbicia Kościoła – nie są przeszkody zewnętrzne. Bo takim Kościół stawiał czoło przez wieki. Największy problem to, rozbijanie Kościoła od wewnątrz. Ale nie na fundamencie wyżej wymienionych dyskusji o czytelność tradycji, ale bardziej na fundamencie życia moralnego. Jesteśmy w stanie wytykać wszystkie błędy papieża – a jakoś pomijamy swoje osobiste! W tym jesteśmy w stanie być bardziej liberalni. Tutaj jakoś wszystko da się usprawiedliwić, wyjaśnić – obejść! O co – „kaman”? Czy tak trudno zauważyć, że wszelkiego rodzaj akcje w obronie wiary – stają się mało czytelne i wiarygodne, kiedy brakuje w tym jasnego i przejrzystego życia osobistego. Co z tego, że ktoś ma większy sentyment do Trydentu, a ktoś nie – przecież to idzie na drugi plan – jeśli w sobie nie odszukamy nawrócenia i reformy. Łatwo jest wytykać błędy w imię obrony Kościoła – ale to potrafi każdy! Trzeba jednak bardziej szukać sposobów, aby dość klarownie iść za tym, co głosił Chrystus! Nie chcę, aby to było jakoś odbierane osobiście, ponieważ – ja w dużym znaczeniu piszę o sobie! Tak – jestem grzesznikiem! Potrzebuję ciągłego nawracania – aby stać się jeszcze bardziej przejrzystym!
A jeśli ktoś stwierdzi, że nie da się być idealnym – bo każdy popełnia błędy, to może warto zrozumieć, że Kościół taki jest i będzie – jacy my jesteśmy. Ktoś może powie – ale przykład powinien iść z góry! Owszem – idzie – bo górą i Głową Kościoła jest Chrystus. Proszę więc na Niego patrzeć i na Nim się wzorować! A wiary nie sprowadzać tylko do praw, nakazów, kazusów, dyrektyw i itp., bo staniemy się ja za czasów Jezusa – FARYZEUSZAMI!
Zgadzam się z tym wpisem. Sytuacja w jakiej znajduje się świat potrzebuje Głosu, który umacnia pokój i potępia konflikty zbrojne w imię Boga ” Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”
Jest możliwe życie w pokoju pomimo różnic wyznaniowych, a zdobywać ludzi dla Chrystusa można w inny sposób niż za pomocą miecza i to jest wyzwanie dla nas chrześcijan: żyć tak, by inni patrząc na nas dostrzegli Jego miłość i chcieli żyć tak samo.
Nie sądzę, by papież chciał zmieniać nauczanie Kościoła, co do tych kwestii o których mowa we wpisie. Myślę, że chodzi o coś innego, myślę, że chodzi o apel o życie w pokoju. Jak będziemy żyć w pokoju, będziemy też mogli głosić światu przesłanie Chrystusa.
Wydaje mi się, że ta publikacja Papieża jest mocno niedopracowana.
Rozumiem, że Franciszek kontynuuje nauczanie Jana Pawła II i w jakiejś mierze Benedykta XVI, ale po obejrzeniu filmu pojawiła się we mnie wątpliwość, związana z postawą samego Franciszka, który nie zaakcentował osoby Jezusa. W deklaracji Dominus Iesus Joseph Ratzinger, późniejszy papież napisał:
„Równość, będąca podstawą dialogu, dotyczy równej godności osobistej partnerów, nie zaś treści doktrynalnych ani tym bardziej Jezusa Chrystusa — Boga, który stał się człowiekiem — w odniesieniu do założycieli innych religii. Kościół bowiem, powodowany miłością i poszanowaniem wolności, musi troszczyć się przede wszystkim o przepowiadanie wszystkim ludziom prawdy, objawionej w sposób definitywny przez Pana, oraz o głoszenie konieczności nawrócenia się do Jezusa Chrystusa i zjednoczenia się z Kościołem przez chrzest i inne sakramenty, co jest warunkiem pełnego uczestnictwa w komunii z Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Zresztą przekonanie o powszechności woli zbawczej Boga nie umniejsza, lecz wzmaga powinność i konieczność przepowiadania zbawienia i nawrócenia do Pana Jezusa Chrystusa.”
Szkoda, że zabrakło tego w tym filmie.
Bardzo dobry tekst,konstruktywny,właściwie wyjasniajacy, jakiego rodzaju duchowego kompasu użyć,czasem. No tak,najlepiej wzorować sie na Panu Jezusie – jest mocą,radością,miłością,wolnością – Jezus nic nie zabrania,mówi jedynie,że coś moze nie być pożyteczne. Rz 12,1-2
Pozdrawiam
Bardzo dobra treść! Sama ostatnio złapałam się na takim samym myśleniu, że te wszystkie dialogi chcą nas zaprowadzić/ sprowadzić do jednego. Dobrze, że mam wokół siebie ludzi, którzy potrafili mi to jasno wytłumaczyć.
Pozdrawiam!
Dziękuję za uwagę. Postaram się tego więcej nie robić. Myślę, że każda konstruktywna uwaga jest cenna. Teraz przeczytałem uważnie jeszcze raz i stwierdzam, że masz absolutną rację.
Pomijając treść, to jak na księdza (czyli kogoś kto skończył studia!) ma ksiądz fatalny styl. Po co te wszystkie pauzy/myślniki w najdziwniejszych miejscach?